Dlaczego dopłacamy setki tysięcy złotych do miejskiego bazaru?
KONIN JEST NASZ
Już ósmy rok konińskie Targowisko Miejskie na piątym osiedlu przynosi straty. Tak przynajmniej wynika z odpowiedzi prezydenta Józefa Nowickiego na zapytanie jednego z mieszkańców Konina, zaniepokojonego stanem bazaru przy ul. 11 Listopada.
„Z działalności gospodarczej Targowisko Miejskie ponosi od 3 lat straty. Za rok 2012 jest to kwota przewyższająca 400.000 zł!” – napisał prezydent, co każdy może sam sprawdzić w dziale „Pytania do prezydenta” po wejściu na stronę internetową miasta. Handlujący na bazarze kupcy patrzyli na mnie z niedowierzaniem, kiedy im o tym mówiłem. – To niemożliwe – powtarzali. – Przecież każdy z nas płaci co miesiąc ponad pół tysiąca złotych!
Na powyższą kwotę składa się opłata administracyjna, wynosząca 184,50 zł, i czynsz w wysokości 358,30 zł. Koszty zużytej energii elektrycznej i wody kupcy opłacają dodatkowo. Pytanie o przyczyny strat staje się tym bardziej zasadne, kiedy podliczymy, że jeśli nawet w 2012 r. czterdzieści pawilonów stało pustych, to właściciele pozostałych wpłacali każdego miesiąca do kasy PGKiM ponad 132,4 tys. zł, do czego dzierżawcy 21 straganów warzywnych dokładali kolejnych 8 tys. zł z kawałkiem (każdy płaci po 387,63 miesięcznie). Pomnożywszy sumę tych kwot (w zaokrągleniu 140,5 tys. zł) przez liczbę miesięcy otrzymujemy ponad 1,6 mln zł rocznego przychodu. Całą tę sumę, wynika z oświadczenia prezydenta, zjadły koszty, które razem z 400-tysięczną stratą przekroczyły 2 mln zł!
I nie tylko kupcom z bazaru straty z działalności targowiska wydają się nieprawdopodobne. - Jak można do tego dopłacać – pyta Małgorzata Lubowicka, prezes Stowarzyszenia Kupców „Centrum”, które dzierżawi od władz Kutna teren, na którym stoi Bazar „Manhattan” (na zdjęciu poniżej), mniejszy od konińskiego o mniej więcej jedną trzecią (214 stoisk), proporcjonalnie do liczby mieszkańców. – U nas kupcy płacą dwieście pięćdziesiąt złotych miesięcznie – mówi pani Małgorzata. - Z tego sto dwadzieścia złotych to czynsz, a sto trzydzieści to koszty.
Bazar kutnowski tym się różni od konińskiego, że tam pawilony są własnością handlujących w nich kupców. Powstał on bowiem w sposób, do jakiego pierwotnie przymierzano się również w Koninie. Miasto wydzierżawiło stowarzyszeniu handlowców plac, a ci postawili na nim pawilony za swoje pieniądze. – Czternaście lat temu, kiedy były rozmowy o zagospodarowaniu konińskiego targowiska, planowana była budowa jednej dużej hali – tłumaczy mi moja rozmówczyni, która razem z mężem handluje tutaj od 1991 roku. – Miała mieć dwa piętra, więc automatycznie zajęłaby mniejszą powierzchnię, co pozwoliłoby wybudować dużo większy parking dla klientów. My mieliśmy parkować w podziemiach, na parterze planowane były stoiska spożywcze i warzywniak, a na pierwszym piętrze artykuły przemysłowe i odzież. Drugie piętro miało iść na wynajem pod działalność usługową. Do tego centralne ogrzewanie i klimatyzacja. Każde z nas wykupywało udziały, pamiętam, że wyłożyłam 20 tys. zł, a resztę kosztów inwestycji miał pokryć kredyt bankowy w wysokości 46 mln zł.
Do realizacji planu nie doszło, bo kupcy się podzielili i część opowiedziała się za projektem, który ostatecznie został zrealizowany przez miasto samodzielnie.