Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKoparka na wodzie

Koparka na wodzie

Dodano: , Żródło: Kurier Koniński
Koparka na wodzie

Dokładnie czterdzieści lat temu, w czerwcu 1971 roku, konińska kopalnia przeprawiła 342-tonową koparkę SchRs-315 przez Jezioro Gosławskie. 

O dziewiątej prom, dowodzony przez pułkownika Józefa Czeczotko, ruszył w krótki rejs. Zbliżał się do przeciwległego brzegu za sprawą motorowych pchaczy. „Manewr odbicia od brzegu nastąpił tak spokojnie, że niektórzy z nas nie zmiarkowali, kiedy znaleźliśmy się na pełnym jeziorze. Wchodzimy na koparkę. Jesteśmy na jej szczycie – 20 metrów nad wodą. Znakomity punkt obserwacyjny. Wodnik płynie wszystkimi motorami pchaczy. Nie odczuwamy żadnego ruchu – najmniejszego chybotania. Wokoło Wodnika krążą motorówki, zygzakują przed nami, jakby dla sprawdzenia czy trasa pontonu jest wolna od wysp pływających. Wiatr dmucha coraz silniej. Jest godzina 9 minut 45. Zbliżamy się do drugiego brzegu. Jeszcze 100 metrów – jeszcze 50. Na przyczółku wszystko już przygotowane do naszego lądowania.

Prom manewruje w ten sposób, żeby podejść do przyczółka nie na wprost, a z boku. Ale oto trzy pływające wyspy, które przed chwilą wyglądały jak zwykłe sitowie nadbrzeżne, ruszają z miejsca, jakby chciały oddzielić nas od przyczółka. Motorówki błyskawicznie odgradzają nas od zdradliwego kłębowiska pływających korzeni. Trzeba zatrzymać Wodnika. Wszystkie motory wstecz. Wszystkie kotwice do wody. Prom zwalnia, ale mija przyczółek. Wiatr pcha go dalej. W końcu Wodnik zatrzymuje się kilka metrów od dzikiego brzegu, otoczony pływającymi wyspami. Naprowadzenie promu na tor przyczółka trwa kilka razy dłużej od samej przeprawy.”

Przerzut z sukcesem

Prom z koparką na pokładzie przepłynął jezioro w ciągu zaledwie 45 minut, ale przybicie do przyczółka po jego drugiej stronie zajęło mu prawie dwie godziny. O 11.30 zaczęło się stopniowe usuwanie pontonów spod suwnicy i jej powolna wędrówka na rolkach w kierunku lądu. Kiedy wreszcie poczuła twardy grunt pod gąsienicami, można było podłączyć zasilanie i kontynuować podróż w kierunku odkrywki Jóźwin.

- Najpierw musieliśmy pokonać około siedemdziesięciometrowy podmokły odcinek, który został utwardzony między innymi podkładami i szynami kolejowymi – wspomina Czesław Jankowski. – A wszystko to i tak się uginało pod ciężarem koparki.

Z odkrywki Gosławice do południowego brzegu jeziora koparka wędrowała pięć dni, a dotarcie do jego północnego przyczółka zajęło tylko kilka godzin. To porównanie najlepiej pokazuje przydatność przyjętego do realizacji wariantu transportu tak potrzebnej w tamtej chwili w kopalni maszyny. Zanim jednak koparka znalazła się w nowym miejscu pracy na odkrywce Jóźwin, musiała się jeszcze przedrzeć przez czternaście linii wysokiego napięcia, dwie drogi publiczne, rurociągi systemu odpopielania elektrowni, dwa tory kolejowe z trakcją elektryczną i strugę Biskupią. Na miejsce SchRs-315 dotarła po kolejnym tygodniu mozolnej wędrówki, która trwałaby o wiele dłużej, gdyby koparka miała do pokonania drogą lądową 27 kilometrów. Akcja „Przerzut” zakończyła się pełnym sukcesem, a koparka, po kilku dniach przeglądu technicznego, przystąpiła do pracy już 22 czerwca.

Teraz do Tarnobrzega

- Nie mogliśmy zapłacić wojsku za pomoc, więc żeby się odwdzięczyć, wybudowaliśmy na terenie Jednostki Wojsk Komunikacyjnych w Płocku osiem baraków dla rodzin oficerów – wspomina dyrektor Jerzy Więckowski. – Pojechaliśmy też podziękować dowódcy jednostki osobiście. Pamiętam, że zawieźliśmy obraz, namalowany specjalnie z tej okazji na nasze zlecenie, który nosił, oczywiście, tytuł „Przerzut.

Obserwatorami przeprawy byli też przedstawiciele odkrywkowej kopalni siarki w Tarnobrzegu, którzy od razu na miejscu zapytali pułkownika Tadeusza Białobrzeskiego, czy wojsko mogłoby przeprawić podobną, tyle że dwukrotnie cięższą maszynę na drugą stronę Wisły. Pułkownik nie widział problemu, szczególnie że nośność Wodnika wynosiła 952 tony, a więc prawie trzykrotnie więcej niż ważyła SchRs-315. Również tamta przeprawa zakończyła się sukcesem.

Robert Olejnik

Przy pisaniu tego tekstu korzystałem z publikacji Kamila Chmurzyńskiego w Gazecie Poznańskie z 22 i 23 czerwca 1971 r. („Transport górniczego kolosa przez jezioro”) oraz opracowań, które otrzymałem od Jerzego Ryguły i Jerzego Więckowskiego, za co im serdecznie dziękuję. 

Zdjęcia: 

1-2: Wprowadzanie koparki na prom (fot. Archiwum)

3: Koparka SchRs-315 już podczas pracy na odkrywce Jóźwin (fot. P. Ordan)

4: Pozostałości pomostu, po którym koparka wjeżdżała na ponton

strona 5 z 5
Koparka na wodzie
Koparka na wodzie
Koparka na wodzie
Koparka na wodzie
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole