Nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Konińska baza noclegowa wciąż działa!
Poza ludźmi, zaopiekować się też trzeba było zwierzętami. Przez miesiąc pracy bazy noclegowej, znaleziono domy dla uchodźców z psami, kotami, kanarkami, a nawet szynszylą.
– Był problem z panią z owczarkiem niemieckim. Pierwsza rodzina nie chciała ich przyjąć, bo to duży pies. Znalazłam pod Koninem pana, który powiedział, że żal mu tej kobiety, ale jeszcze bardziej żal mu psa i natychmiast mają przyjeżdżać. Są tam do dzisiaj – mówi Agnieszka.
Cała dziesięcioosobowa grupa społeczników działających w „call center” to osoby czynne zawodowo. Niektórzy z nich brali urlopy, żeby dyżurować przy telefonie. Wymieniali się nimi co kilka godzin, przekazując sobie też na kartkach najważniejsze rzeczy o tym co zostało załatwione, a co trzeba jeszcze załatwić. Zdarzały się też momenty kryzysowe, kiedy nie mieli już siły.
- Po różnych trudnych sytuacjach potrzebowałam odpoczynku, ale mijały trzy godziny i dzwoniłam jak tam w bazie, czy nie potrzebują pomocy. Na dźwięk dzwonka wszyscy dostawaliśmy gęsiej skórki – mówi Olga.
- Jakkolwiek byliśmy zmęczeni, bo zdarzały się takie momenty, to nigdy nie było tak, że nie damy rady i nie znajdziemy komuś miejsca – dodaje Marta.
Chociaż jak podkreślają wszyscy, działając w „call center” nie mieli czasu na posprzątanie we własnych domach, zrobienie prania, pójście do fryzjera czy kosmetyczki to nie narzekają.
– Robimy to z potrzeby serca. Wartość dodana tego wszystkiego to to, że my się bardzo zżyliśmy ze sobą. Siedziałam w domu i tęskniłam za nimi. Przy moim beztalenciu plastycznym zrobiłam rysunek. Ta wartość dodana przewyższa każdą trudność – mówi Agnieszka.
Teraz telefon dzwoni już rzadziej. Wszystko dlatego, że miejsca w bazie się skończyły. Społecznicy szukających pomocy odsyłają do służb wojewody. Jednak „call center” nie zakończył pracy. Nie chcą się rozstawać z telefonem, ale chcieliby żeby ktoś z instytucji powołanych do pomagania uchodźcom przejął numer bazy noclegowej chociaż w dni robocze do godz. 16.00, kiedy większość z nich jest w pracy.
– To by nam bardzo pomogło – mówią.
A czego społeczników nauczył ostatni miesiąc? Jak zgodnie twierdzą, przede wszystkim tego, że nie ma rzeczy niemożliwych.
fot. Rysunek Agnieszki
Dziękujemy za Twoją obecność. Obserwuj nas w Wiadomościach Google, aby być na bieżąco.