Skocz do zawartości

Masz ważną informację? Prześlij nam tekst, zdjęcia czy filmy na WhatsApp - 739 008 805. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościNiemcy nie zamierzali bronić Konina, Rosjanie rzucili na nich ponad 130 czołgów

Niemcy nie zamierzali bronić Konina, Rosjanie rzucili na nich ponad 130 czołgów

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Niemcy nie zamierzali bronić Konina, Rosjanie rzucili na nich ponad 130 czołgów
Konińskie Wspomnienia

Szkic sytuacji taktycznej części batalionu 14. SPWL w dniu 20.01.1945, ok. godz. 12.00

Większość wspominających wyzwolenie Konina 20 stycznia 1945 roku koncentruje się na tym, co sami widzieli na rynku i w jego okolicach. I na ich relacjach oparłem swoje dwie pierwsze opowieści o tym dniu. Dzisiaj – dzięki artykułowi Krzysztofa Gorczycy – mogę też przedstawić te same wydarzenia opisane przez autorów radzieckich raportów i niemieckich wspomnień.

Tuż po wysadzeniu około godziny trzynastej mostów na Warcie i jej zalewie na rynku dało się słyszeć chrzęst czołgowych gąsienic. Biorąc pod uwagę, że 19 stycznia Armia Czerwona oswobodziła Łódź, dotarcie jej oddziałów do Konina już następnego dnia zaskoczyło wszystkich, nawet radzieckie dowództwo.

Bezbronne umocnienia

Błyskawiczne tempo operacji wiślańsko-odrzańskiej, która zaczęła się 12 stycznia, było rezultatem – jak pisze Krzysztof Gorczyca - skutecznej akcji dezinformacyjnej i dobrego maskowania ruchów wojsk. Rosjanom udało się przekonać Niemców, że główne uderzenia Armii Czerwonej pójdą na Śląsk i Prusy Wschodnie, więc kierunek wielkopolski został przez okupantów potraktowany jako drugorzędny. Stąd błyskawiczne rozgromienie sił niemieckich na samym początku operacji, czego rezultatem było zdobycie w trakcie pościgu wielu umocnień bez jednego wystrzału.

Nie pomogły przygotowywane od kilku miesięcy fortyfikacje, do których budowy zagnano kilkanaście tysięcy polskich robotników przymusowych, o czym pisałem w pierwszym artykule o wyzwoleniu Konina. Prace te nie zostały ukończone przed nadejściem radzieckich oddziałów, a co najważniejsze nie zostały obsadzone wojskiem. Jak pisze Krzysztof Gorczyca, ślady części z tych umocnień – rowów, schronów i bunkrów – można znaleźć do dzisiaj. Po szczegóły odsyłam do wspomnianego artykułu.

Bałagan i panika

Z wojskowego punktu widzenia Konin nie był dla Niemców ważny, toteż przewidywali tu prowadzenie jedynie działań opóźniających. Cenniejsze było dla nich, będące ważnym węzłem komunikacyjnym, Koło i Kłodawa. I właśnie tego pierwszego miasta miał bronić batalion 14. Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych (14. SPWL) z Kościana, którego dwie kompanie wtoczyły się na dworzec kolejowy w Kole w piątek około dziewiętnastej. Najprawdopodobniej bałagan i wybuch paniki spowodowały, że dwie godziny później, jeszcze w trakcie rozładunku pociąg pojechał z powrotem do Konina, zabierając część żołnierzy, moździerze i drużynę ciężkich karabinów maszynowych.

Pokonanie 28 kilometrów dzielących obie stacje zajęło im aż siedem godzin, a w tym samym czasie drugi pociąg towarowy przywiózł z Poznania dwie inne kompanie tego samego batalionu do Konina. Oba składy znalazły się na stacji w Czarkowie o czwartej nad ranem. Ponieważ most kolejowy w Laskówcu był już – jak przypuszcza Krzysztof Gorczyca – wysadzony, dowódcy liczącego około pół tysiąca żołnierzy oddziału otrzymali polecenie udania się do Koła samochodami. Tylko niewielka część z nich zmieściła się do dwóch znalezionych ciężarówek, które około szóstej rano przejechały przez most w Koninie i cztery godziny później dotarły do Koła, pod który podchodziły już w tym czasie pierwsze oddziały radzieckie.

Trzy czołgi kaprala Vierecka

Pozostali ruszyli pieszo do miasta i to właśnie ich widział najprawdopodobniej Antoni Studziński, kiedy przedzierali się pod prąd mas uciekinierów. Zaraz za miastem zarekwirowali dwie następne ciężarówki, które z kolejną grupą żołnierzy ruszyły do Koła, ale dotrzeć tam już nie zdołały. Natomiast pozostali w Koninie żołnierze tegoż batalionu przygotowywali się do obrony na Wilkowskiej Górze, czyli wzniesieniu, które trzeba pokonać w drodze do Brzeźna. Niemal w samo południe, zanim jeszcze Niemcy zdążyli się rozlokować, w zasięgu ich wzroku pojawiły się T-34, pędzące przed sobą tak cywilnych uciekinierów, jak i resztki wycofującej się bezładnie 9. Armii i innych rozbitych jednostek.

Z niemieckich wspomnień i dokumentów, do których dotarł Robert Michalak, wynika, że przełamanie obrony wcale nie było takie łatwe, jak przedstawił to Antoni Studziński. Czerwonoarmiści stracili tam trzy czołgi, które trafił panzerfaustem („nabojem pięściowym”, czyli granatnikiem przeciwpancernym jednorazowego użytku) kapral Viereck, a dobrze rozlokowane na wzgórzu cekaemy poczyniły duże spustoszenie w szeregach rosyjskiej piechoty.

strona 1 z 2
strona 1/2
Niemcy nie zamierzali bronić Konina, Rosjanie rzucili na nich ponad setkę czołgów
Niemcy nie zamierzali bronić Konina, Rosjanie rzucili na nich ponad setkę czołgów
Niemcy nie zamierzali bronić Konina, Rosjanie rzucili na nich ponad setkę czołgów
Niemcy nie zamierzali bronić Konina, Rosjanie rzucili na nich ponad setkę czołgów
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole