Policja wyjaśnia sprawę pogryzienia czterolatki przez psy

Póki co nikt nie usłyszał zarzutów w sprawie pogryzienia przez psy 4-letniej dziewczynki. Sprawę bada konińska policja pod nadzorem prokuratury.
Póki co nikt nie usłyszał zarzutów w sprawie pogryzienia przez psy 4-letniej dziewczynki. Sprawę bada konińska policja pod nadzorem prokuratury.
Do pogryzienia doszło w sobotę wieczorem. Hodowców owczarków niemieckich w Mikorzynie odwiedzili znajomi z okolic Otwocka. Rodzice z czwórką dzieci, w tym najmłodszą 4-latką przyjechali kupić kolejnego psa. Kiedy dorośli dopinali transakcję, dziewczynka wyszła na podwórko i poszła do kojca, w którym było sześć psów. Otworzyła kojec i weszła do środka. Wtedy rzuciły się na nią trzy suki. Nie wiadomo co spowodowało atak zwierząt. Prawdopodobnie 4-latka wcześniej bawiła się ze szczeniakami i być może suki wyczuły zapach młodych. To dlaczego doszło do ataku wyjaśni śledztwo. - W tej chwili trwają czynności wyjaśniające. Przesłuchany został właściciel hodowli. Teraz czekamy na przesłuchanie rodziców. Policjanci mają 30 dni na ewentualne postawienie zarzutów – mówi Marcin Jankowski, rzecznik konińskiej policji.
Dziewczynka przebywa na oddziale chirurgii dziecięcej. Nie wiadomo w jakim teraz jest stanie. Rodzice nie wyrazili zgody na udzielanie informacji dotyczących jej zdrowia.
Szukasz pracy? Kilkaset aktualnych ofert znajdziesz w naszym serwisie ogłoszeniowym.




