Wanny uciekały, a milicjanci pomagali usuwać awarię
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Aluminium produkowano w Koninie ponad cztery dekady, ale najtrudniejsze były pierwsze cztery lata, kiedy wydział elektrolizy niemal bez przerwy nękały awarie. W usuwaniu jednej z nich pomagali nawet... milicjanci.
- Nagle dał się słyszeć potężny huk i zobaczyliśmy błysk w rejonie wydziału mocy – wspominał Stanisław Tomczak, elektrolizerowy jednej z brygad. – Natychmiast wskazania wszystkich woltomierzy w hali przesunęły się na zero. Każdy chwycił za miotłę, łopatę i co miał pod ręką, aby podgarniać tlenek na wannach, żeby je ocieplić i nie dopuścić do zamarznięcia kąpieli. Brak zasilania groził bowiem zastygnięciem metalu w elektrolizerach, czego skutki mogły być katastrofalne.
Karpie pozdychały
Po czterech godzinach zasilanie przywrócono, ale trzy dni później doszło do kolejnego zwarcia i ponownego wyłączenie zasilania. Wprawdzie tym razem tylko na godzinę, ale sytuacja zaniepokoiła dyrekcję i miejskie władze partyjne, których przedstawiciele pojawili się na miejscu. - Mżawka i lekki wiaterek z kierunku elektrolizy powodował, że wszystkie izolatory z szumem jarzyły fioletową poświatą i raz po raz występowały przeskoki napięcia, którym towarzyszyły ostre trzaski – zrelacjonował wydarzenia tamtego dnia Hipolit Dragan. – Sto dziesiątka (rozdzielnia wysokiego napięcia – dop. red.) wyglądała, jak oświetlona choinka.
Następnego dnia, w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia, skierowano wszystkich elektryków do czyszczenia izolatorów z lodu i usuwania uszkodzeń. Raz po raz ponawiane próby podania prądu do rozdzielni kończyły się kolejnymi zwarciami. - Czyścimy dalej – zapisał Hipolit Dragan. - Dzieje się to wszystko w bogatej asyście. Poza dyrektorem i kimś z Komitetu Powiatowego PZPR, jest kilku milicjantów. Widząc, co się dzieje, włączają się do roboty. Czyszczą izolatory aż miło. Wreszcie po pięciu godzinach udało się załączyć napięcie.
Problemy skończyły się w samą Wigilię około godz. drugiej w nocy, kiedy zmienił się kierunek wiatru i skończyła mżawka. - Po bez mała trzech dobach nieobecności w domu karpie wigilijne w wannie mi pozdychały – zapamiętał Hipolit Dragan. - Smród gorszy niż na elektrolizie.












