Karolina Pańczyk: „Wciągnęłam się i bardzo to pokochałam”

Foto Instagram Karoliny Pańczyk
W kim czujesz największe wsparcie?
Stand-upowo to oczywiście w moim senseiu, czyli Czarku Jurkiewiczu, którego mam możliwość co jakiś czas supportować. Lecz też niezwykle przyjaźni i pomocni są Olka Szczęśniak, Pan Li, Bartek Zalewski, Mieszko Minkiewicz, Maciek Adamczyk czy Krzysiek Kasparek. Nie wymieniłam wszystkich, ale jest cała masa kochanych komików.
Ta niechęć komików wobec siebie może wynikać z tego, że jest coś takiego jak giełda żartów już użytych? Że ktoś świadomie lub nie użył czyjegoś żartu?
Nie słyszałam o takiej liście. Jest coś takiego jak „żarty hackowe”. Czyli takie, które funkcjonują już od bardzo dawna, są nudne, powtarzane i nie wnoszą nic nowego. W „The Comedy Bible” Judy Carter takimi żartami nazywa się np. żarty o narkotykach. Są już bardzo oklepane. Poza tym niemal każdy komik opowiada o seksie. Oczywiście, warto odnotować, że do każdego tematu da się podejść w sposób, w jaki jeszcze nikt tego nie zrobił. O, przykładem żartu hackowego w kabarecie jest sformułowanie „Ach! Te żony są takie okropne!”. Tego nie da już się słuchać. Dużo stand-uperów orientuje się w komedii i wie, że coś już było. Zdarza się, że niektórzy kradną żarty i w „Masz minutę” co jakiś czas zdarza się taki gagatek, który przyjdzie z cudzym tekstem i myśli, że jak to jest z zagranicy, to ludzie tego nie znają. Bardzo dziwne podejście. Są też sytuacje, że dwóch komików wpadnie na ten sam żart w tym samym czasie. Dlatego nie ma co od razu iść z pochodniami na kogoś i linczować w internecie, tylko spokojnie porozmawiać, zobaczyć, co się wydarzyło.
Wybierz niezawodny samochód spośród niemal 1000 ogłoszeń – szybko, bezpiecznie i w dobrej cenie!





