Solidaryzują się z ofiarami wojny w Strefie Gazy i apelują do rządu polskiego

„Jeśli ginie ponad cztery tysiące bezbronnych dzieci, nie możemy stać obojętnie” – powiedział Piotr Czerniejewski podczas protestu przeciwko bombardowaniu Gazy.

Minął miesiąc od rozpoczęcia wojny na Bliskim Wschodzie. Po ataku Hamasu, Izrael w odwecie rozpoczął niszczyć Palestynę. Do tej pory zginęło tam ponad 10 tysięcy osób, w tym 4 tysiące dzieci.

– Wiemy, że Izrael dopuszczał się wcześniej zbrodni wojennych. Teraz możemy mówić o zbrodniach przeciwko ludności cywilnej. Wiele osób mówi, że mamy do czynienia z ludobójstwem. W tej chwili bombardowane są szpitale, konwoje karetek, ludzie nie mogą uzyskać pomocy medycznej. Apelujemy o to, żeby zaprzestano bombardowań, żeby wpuszczono pomoc humanitarną i odblokowano Gazę, aby mogła tam działać niezależna komisja, która oceni sytuację – mówiła Magdalena Krysińska-Kałużna, organizatorka protestu.

W manifestacji, która odbyła się dzisiaj późnym popołudniem w centrum Konina wzięło udział zaledwie kilka osób.

– Ktoś mógłby zadać pytanie, dlaczego taki protest odbywa się w Koninie? Uważam, że powinniśmy uświadamiać mieszkańców naszego miasta. Nie jest tak, że musisz być za Izraelem, albo za Palestyną – tłumaczył Piotr Czerniejewski, jeden z uczestników protestu. - Nie popieram ani działań Hamasu, ani działań rządu Izraela. Jestem za ludnością cywilną, zwykłymi ludźmi mającymi prawo do życia. Uważam, że wolna Palestyna i wolny Izrael mogą istnieć obok siebie. Solidaryzujemy się dzisiaj z ofiarami Palestyny i apelujemy do rządu polskiego, aby podjął konkretne działania. W Strefie Gazy przebywają nasi obywatele. Musimy pomóc Polakom ewakuować się stamtąd. Niech żyje wolna Palestyna i wolny Izrael – dodał.

Uczestnicy protestu podkreślili, że armia izraelska jest jedną z najlepiej wyposażonych na świecie i Palestyńczycy nie mają możliwości obrony przed nimi.

- Czym różni się bombardowanie szpitala w Ukrainie i w Gazie? W obydwu miejscach giną cywile – mówili.