W kolejce po bułki z „Kuby”, czyli zakupy na piątym osiedlu
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Rok później wybudowano obok drugi pawilon, który znajduje się dokładnie naprzeciwko bazaru przy ulicy 11 Listopada.
Kilka bloków rocznie
Przyznać trzeba, że tempo powstawania piątego osiedla może imponować. Co ciekawe, kiedy w grudniu 1969 roku oddano do użytku ostatnie przed ulicą Przyjaźni bloki o tym samym numerze 20 przy ulicach 11 Listopada i Wyszyńskiego, budowa nie była kontynuowana po jej drugiej stronie. Drugą część piątego osiedla zaczęto bowiem stawiać od najbardziej oddalonego od tej pierwszej w Koninie dwujezdniowej ulicy bloku Wyszyńskiego 48. Lokatorzy wprowadzali się do niego w połowie czerwca 1970 roku, a już półtora roku później następni szczęśliwcy odbierali klucze do wymarzonych własnych mieszkań w najbliższym ulicy Przyjaźni bloku nr 34.
I wszyscy oni musieli dreptać do „Zosi” lub „Ireny”, choć mieli jeszcze do dyspozycji sklep, który obsługiwał do tej pory osiedle domków fińskich na Glince, i dwa – o ile się nie mylę - małe kioski spożywcze. Ale o tym – mam nadzieję – więcej napiszą w komentarzach czytelnicy tego tekstu. Sytuację uratował dopiero „Rywal”, który – jeśli wierzyć opisom zdjęć (fot. 1 i 2) – został otwarty dokładnie 8 grudnia 1973 roku. Sklep dla mnie szczególny, bo kiedy po wielu latach mieszkania w zachodniej części nowego Konina przeniosłem się na piąte, to właśnie tam robiłem codzienne zakupy. Kiedy go zamknięto (kto pamięta datę?), przez długie lata handlowano tam wykładzinami i dywanami, po czym znów – ku mojej radości – otwarto w tym miejscu spożywczy, już niestety nieistniejący.
Od „Ronda” do „Jacka i Agatki”
Budowę drugiej części piątego osiedla zwieńczyło postawienie w latach 1974-1975 w trójkącie ulic Wyszyńskiego i Wyzwolenia pięciu wieżowców. W tym samym czasie – dokładnie w lipcu 1974 roku, a więc na 30-lecie PRL – na skraju piątego osiedla oddano do użytku pawilon handlowy „Rondo”, któremu na pewno poświęcę kiedyś osobny artykuł. Natomiast w marcu 1976 roku zakończono budowę pierwszego bloku osiedla Va, oddzielonego od dwóch pozostałych ulicą Wyzwolenia. Zaprojektowaną już wtedy jako dwujezdniowa, ale samochody poruszały się tylko po jednej, a druga służyła za parking. Musiało minąć niemal pół wieku, zanim osiągnęła swój docelowy kształt. W tym pierwszym bloku przy ulicy Sosnowej zamieszkali mieszkańcy Niesłusza, wysiedleni z domów przy ulicy Okólnej, a wśród nich Anna i Adam Olejnikowie oraz dwójka rodzeństwa mojego ojca z rodzinami.
Dla nich akurat odległość do sklepu znacznie się zmniejszyła, bo do tej pory musieli wędrować do „spółdzielni” - jak mówiło się w domu moich dziadków - przy ulicy Przemysłowej, co wymagało pokonania pieszo lub rowerem pół kilometra. Tutaj do wybudowanego w 1975 roku „Sezamu” (fot. 3) mieli niespełna czterysta metrów. Obok niego stanął w tym samym czasie pawilon handlowy, powszechnie nazywany „Jackiem i Agatką” z racji szyldu jednego ze sklepów, wiszącego na rogu budynku.
W kolejce po bułki
Kilka lat później możliwości zaopatrzenia znacznie się poprawiły za sprawą dwóch nowych sklepów – „Mirki” i „Kuby”. O tym, że „Stodoła” tak naprawdę nazywa się „Mirka” (fot. 4), dowiedziałem się dopiero po latach, kiedy przypadkiem przeczytałem szyld na sklepie. Do tej pory tak dla mnie, jak i zdecydowanej większości klientów to była „Stodoła”. Jej pojawienie się w naszym mieście można przyrównywać jedynie do wybudowania pierwszego w Koninie zachodniego marketu. Dlatego do „Stodoły” chociaż raz musiał przyjechać każdy, choćby nawet był mieszkańcem najodleglejszej dzielnicy Konina, żeby zobaczyć ten niespotykany dotąd u nas rozmach i obfitość towarów (fot. 5, ale nie mam pewności, że zdjęcie zostało zrobione w „Mirce”).
Niestety nie udało mi się ustalić daty otwarcia „Stodoły”, podobnie zresztą jak i „Kuby”, drugiego iście legendarnego sklepu tej części miasta, choć jego sława docierała do najdalszych zakątków Konina. Bułki z „Kuby” były tak dobre, że chcieli je jeść wszyscy, ale szansę na ich zakup mieli tylko ci mieszkający najbliżej, lub gotowi wystarczająco wcześnie wstać, żeby zająć dobre miejsce w długaśnej kolejce, co doskonale ilustruje załączone zdjęcie (fot. 6).
Wszystkie fotografie pochodzą z archiwum Powszechnej Spółdzielni Spożywców „Społem” w Koninie.
Jeśli ktoś rozpoznaje się na nich, a zechce podzielić się ze mną swoimi wspomnieniami z tego czasu, proszę o kontakt: r.olejnik@portal.lm.pl, tel. 730 000 130
SLA zniszczyło jego ciało, ale nie umysł. Ojciec trójki dzieci potrzebuje pomocy










