Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKonin bez galerii handlowych, czyli zakupy pięćdziesiąt lat temu

Konin bez galerii handlowych, czyli zakupy pięćdziesiąt lat temu

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Konin bez galerii handlowych, czyli zakupy pięćdziesiąt lat temu

„Perełki” to były pyszne kakaowe lub owocowe cukierki, których konsumpcji towarzyszyła frajda wytrząsania ich przez, odpowiadającą ich okrągłemu kształtowi, dziurkę z plastikowego okrągłego pudełka.

Pawilony przy Błaszaka opiszę w osobnym artykule, natomiast pozostałe sklepy w bloku naprzeciwko pamiętam dość mgliście – na pewno był tam jeszcze sklep spożywczy, który funkcjonuje w tym miejscu do dzisiaj.

Kasia i Nastolatka

Jeśli ktoś wybrał się na większe zakupy, po skręcie w prawo w Aleje 1 Maja miał do dyspozycji trzy pawilony, w których dzisiaj funkcjonują banki. Pół wieku temu w pierwszym z nich był sklep z artykułami gospodarstwa domowego, ale tymi drobniejszymi, drugi ozdabiał neon „Nastolatka” i można w nim było kupić ubrania, a w trzecim mieścił się spożywczy „Kasia”.

Zdecydowanie więcej sklepów umieszczono po lewej stronie Alei. W pierwszym bloku (Aleje 1 Maja 1) kupowało się biżuterię w „Polsrebrze” albo słodycze w „Wedlu”. Był tam również sklep pasmanteryjny i chyba coś jeszcze, ale już nie pamiętam, co. Ze sklepów w następnym budynku najmocniej zapamiętałem „Urodę” z kosmetykami i drobnymi upominkami, gdzie chodziło się po prezent dla mamy.

„Po Dębińskiej”, obok kwiaciarni

Natomiast kwiaty kupowało się najczęściej w „Tulipanie”, pierwszym sklepie z lewej strony bloku, znajdującego się między biurowcem kopalni (potem Urzędu Wojewódzkiego) a dzisiejszym „Pałacykiem”. Obok kwiaciarni był sklep z tkaninami (na fot. niżej), jakich dzisiaj właściwie już nie ma, bo mało kto decyduje się na szycie ubrań u krawcowej. A wtedy wobec ubóstwa wzornictwa ówczesnego przemysłu odzieżowego krawcowa była jedyną szansą na założenie na siebie czegoś ładnego. Chyba że miało się dużo pieniędzy i kupowało się w Peweksie. Ale w 1968 r. Peweksu w Koninie jeszcze nie było.

Za tkaninami był sklep spożywczy, pierwszy w Koninie samoobsługowy. Jego kierowniczką była Ludmiła Dębińska, toteż po jej odejściu do baru na rogu Dworcowej i Poznańskiej (gdzie znana była jako Czarna Mańka) na sklep długo jeszcze mówiono „po Dębińskiej”. Obok sklepu mieścił się zakład fryzjerski, ale z jego usług korzystałem bardzo rzadko, więc nie potrafię o nim nic więcej powiedzieć.

Małgosia miała zapełnić lukę

Pierwsza w nowym Koninie księgarnia mieściła się w pawilonie obok willi Władysława Piestrzyńskiego, czyli dzisiejszego „Pałacyku”, ale w 1968 r. jeszcze jej tam nie było, więc w tamtym czasie po książki (i wszelkie poważniejsze zakupy), jeździło się do miasta, czyli starego Konina, bo Konin wciąż jeszcze dzielił się na miasto i osiedle, nierzadko nazywane też Czarkowem.

Konin bez galerii handlowych, czyli zakupy pięćdziesiąt lat temu
Konin bez galerii handlowych, czyli zakupy pięćdziesiąt lat temu
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole