Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościKonin bez galerii handlowych, czyli zakupy pięćdziesiąt lat temu

Konin bez galerii handlowych, czyli zakupy pięćdziesiąt lat temu

KONIŃSKIE WSPOMNIENIA

Dodano:
Konin bez galerii handlowych, czyli zakupy pięćdziesiąt lat temu

W 1968 r. trwała już budowa pierwszych wieżowców na trzecim osiedlu, na którym wciąż przybywało nowych mieszkańców, a z budową handlowej infrastruktury socjalistyczne państwo nie nadążało. Jej brakom miały zaradzić niewielkie pawilony: „Małgosia” przy ulicy Kleczewskiej, „Barburka” na rogu Alei 1 Maja i Dworcowej (oba sklepy na zdjęciach poniżej tekstu) oraz - jedyny funkcjonujący do dzisiaj - „Puchatek” przy ulicy Broniewskiego. Wszystkie one były sklepami samoobsługowymi.

Pozostał tylko rybny i fryzjer

Po 1960 r., kiedy oddano do użytku dwa bloki przy ulicy Dworcowej (6 i 8), na ich parterze powstały sklepy i punkty usługowe, które na lata zadecydowały o obliczu tej ulicy. Zacznijmy od „Delikatesów”, z których najsilniej zapamiętałem zapach kawy. Wtedy mało kto miał w domu młynek do kawy, toteż najczęściej sprzedawczyni otwierała na  życzenie klienta świeżo zakupioną paczkę, wsypywała zawartość do młynka rozmiarów dzisiejszej sokowirówki, a opakowanie podczepiała stałym klipsem do jego zsypu. Na prawo od Delikatesów był „Dom Chleba”, w którym w piątek przed wolną sobotą (ale to już później, w latach siedemdziesiątych) chleba dość często brakowało. Idąc dalej w stronę dworca kolejowego można było kupić ryby i jest to jedyny przy tej ulicy sklep, który zachował swoją funkcję do dzisiaj. Podobne zresztą jak sąsiadujący z nim fryzjer, gdzie jako dziecko sadzany byłem na deseczce, położonej na oparciach fotela, bo byłem za mały, by usiąść na jego siedzisku. Na lewo od fryzjera znajdował się kolejny sklep z tkaninami, a za nim firmowy punkt ze słodkościami „Goplany”.

Dantejskie sceny pod mięsnym

W następnym bloku (na fot. niżej) chodziło się przede wszystkim do sklepu mięsnego (pierwszy od strony dworca), do baru „Tempo” lub apteki. Sklep mięsny, jak wszystkie z tym asortymentem, był świadkiem dantejskich scen, jakie rozgrywały się w latach osiemdziesiątych we wszystkich kolejkach za mięsem i wędliną jak Polska długa i szeroka. Za „Tempem” nie przepadałem i wolałem późniejszy bar mleczny obok Supersamu, choć kakao przy Dworcowej mieli całkiem przyzwoite. Funkcje lokalu z prawej strony budynku co jakiś czas się zmieniały i zapamiętałem tylko, że mieścił się tam przez pewien czas tak zwany sklep komercyjny a wcześniej chyba garmażerka.

Na koniec nie mogę nie wspomnieć o sklepie warzywniczym „Witamina” przy ulicy Górniczej, jedynym w Koninie, w którym można było się napić świeżo wyciśniętego soku z marchwi, gdzie zostawiłem niejedną złotówkę. Po sąsiedzku znajdował się jeszcze sklep z artykułami gospodarstwa domowego, tymi najbardziej poszukiwanymi, a więc pralkami, lodówkami, odkurzaczami i innymi bardzo pomocnymi w domu sprzętami. Jeśli ktoś nie miał stosownych znajomości wśród personelu lub innego tak zwanego dojścia, musiał tam spędzić niejedną noc, zanim wyposażył mieszkanie w niezbędny sprzęt.

Ten bardzo pobieżny przegląd sklepów konińskiego osiedla sprzed półwiecza uzupełnię jeszcze o „Karlika” przy ulicy Kolejowej, znajdującego się za boiskiem Szkoły Podstawowej nr 4. Pamiętam, że chodziłem tam głównie po chleb. Dlaczego akurat tam, nie pamiętam.

Zakupy w PRL to w ogóle było zajęcie zupełnie różne od tego, co jest dzisiaj naszym udziałem, toteż do tematu będę jeszcze wracał. Liczę jednocześnie na uzupełnienia i sprostowania czytelników, a jeśli to możliwe – również na zdjęcia.

Robert Olejnik

strona 3 z 3
Konin bez galerii handlowych, czyli zakupy pięćdziesiąt lat temu
Konin bez galerii handlowych, czyli zakupy pięćdziesiąt lat temu
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole