Gestapowiec kazał mu zostawić chleb, „bo bardziej przyda się kolegom z celi”
KONIŃSKIE WSPOMNIENIA
- Gestapowiec usłyszał i zagroził mi, że za chwilę mogę tu stanąć razem z nimi. Już się nie odezwałam, bo bardzo się przestraszyłam. Nie rozumiałam, co się dzieje. Nawet nie pamiętam, czy to śniadanie w końcu im dałam, czy wróciłam ze wszystkim na rynek (do siedziby PCK – dop. red.).
Zabijano z krótkiej broni
Wiadomo na pewno, że na żydowski cmentarz za parkiem (fot. 1-4) więźniowie zostali przewiezieni. Antoni Studziński tak to zapamiętał: „Tego dnia, idąc do domu na obiad – pracowaliśmy bowiem od godz. 8. rano do 17., z godzinną przerwą na obiad – widziałem z daleka jadący w kierunku parku miejskiego autobus wypełniony ludźmi. Zdziwiłem się, bo nie była to ulica wylotowa z miasta. Idąc dalej do domu ulicą Kopernika usłyszałem następujące po sobie pojedyncze strzały z broni prawdopodobnie małokalibrowej, dochodzące z wiatrem od strony parku”.
Inny świadek, Władysław Dziubczyński, mieszkający wówczas przy drodze prowadzącej na żydowski cmentarz, zeznał, że widział samochody naładowane ludźmi. „Każdy ze skazanych opuszczał samochód z podniesionymi do góry rękoma, a jeżeli miał czapkę, trzymał ją w ręku. Następnie każdy stanął nad wykopanym już dołem. Zabijano z krótkiej broni strzałem w tył głowy. Strzelano do każdej osoby tylko jeden raz; jeżeli ktoś nie był zupełnie zabity, to na pół żywego wrzucano do dołu. Egzekucja trwała prawie cały dzień”.
Za świadczenie przeciwko Niemcowi
Wśród zastrzelonych znalazł się również kierownik Szkoły Powszechnej w Grodźcu Józef Pęcherski. Przed wojną należał do PPS-u, był znanym działaczem społecznym, a w ocenie miejscowych Niemców był do nich wrogo nastawiony. Za wypowiadanie negatywnych opinii o Hitlerze zatrzymano i zastrzelono jeszcze innego mieszkańca tej miejscowości, rolnika o nazwisku Wietzke, co świadczy o tym, że Polacy o niemieckich korzeniach również padali ofiarą okupacyjnego terroru. Na żydowskim cmentarzu stracił też życie Teofil Rogowicz z Kazimierza Biskupiego, przedwojenny prezes Stronnictwa Narodowego.
Regina Kubaszewska i jej ojciec Kazimierz Cierniak ze wsi Gawrony (gmina Skulsk) zostali aresztowani za to, że „przed wojną byli świadkami w sprawie przeciwko miejscowemu Niemcowi, którego oskarżono o działalność na szkodę Państwa Polskiego. To samo było powodem aresztowania Władysława Kruszyńskiego z Nowin Kijowskich w powiecie konińskim, który też był świadkiem w tym procesie”. Przynależnością do Związku Zachodniego naraził się Niemcom właściciel fabryki fajansu w Kole Czesław Freudenreich i jego córka Krystyna, która na dodatek przed wybuchem wojny brała udział w poszukiwaniach dywersyjnej niemieckiej radiostacji.
Ciąg dalszy tej historii w artykule „Zwłoki zastrzelonych na żydowskim cmentarzu leżały w pięciu warstwach”.
Załączone zdjęcia z ekshumacji zamordowanych (fot. 5-7), zostały wykonane przez Zygmunta Pęcherskiego, którego brat zginął w opisanej tu egzekucji. Udostępnił mi je Piotr Pęcherski – wnuk Zygmunta, za co mu bardzo dziękuję.