Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościStąd płynął prąd na odkrywkę

Stąd płynął prąd na odkrywkę

Z HISTORII KONIŃSKIEJ KOPALNI

Dodano: , Żródło: Kurier Koniński
Stąd płynął prąd na odkrywkę

 - Dużej pomocy udzielił Piskorz, który za Niemców pracował w rozdzielni w Morzysławiu – można przeczytać we wspomnieniach Antoniego Szulczyńskiego o uruchamianiu kopalni węgla brunatnego w 1945 r. O tym, kim był ów Piskorz i jak ważna była dla odkrywki rozdzielnia wysokiego napięcia, którą Niemcy wybudowali po doprowadzeniu do Konina zasilania z elektrowni we Włocławku, jest właśnie ta publikacja



 

Rosnące zapotrzebowanie na energię, przy braku możliwości jego zaspokojenia, spowodowało, że 13 grudnia 1945 r. Kujawska Elektrownia Okręgowa wystosowała do kierownika Zakładu Rozdzielczego w Koninie pismo, w którym informuje, że „w związku z ograniczoną dostawą węgla i zmniejszoną do minimum dostawą energii elektrycznej przez Elektrownię w Łodzi, zachodzi konieczność zredukowania poboru energii.”.

Ową redukcję miał zapewnić zakaz używania w godzinach od 15. do 22. „silników i wszelkich grzejników oraz oświetlenia wystaw sklepowych, reklam itp.” Z owego ograniczenia wyłączono tylko kina i teatry. Nakazano też zredukowanie oświetlenia ulicznego do najniezbędniejszego minimum i ograniczenie „zużycie energii na światło w urzędach i lokalach publicznych jak restauracje, kawiarnie, sklepy, świetlice itp. do istotnej potrzeby”. Hieronim Piskorz miał przestrzeganie owych zaleceń kontrolować, a łamiącym je groziło pozbawienie energii elektrycznej na miesiąc a nawet cały kwartał.

Kłopoty kopalni z dostawami energii z włocławskiej elektrowni ciągnęły się jeszcze przez dwa lata i skończyły dopiero po uruchomieniu własnego turbozespołu w Marantowie.

Mleko i sztuczne oddychanie

30 kwietnia 1946 roku doszło w rozdzielni do porażenia prądem pracownika. Zdarzenie było nadzwyczajne i – jak zapewnia Bogumił Piskorz – nigdy więcej się nie powtórzyło. Nic dziwnego, że nawet niewiele ponad czteroletniemu chłopcu, jakim wtedy był mój rozmówca, wryło się w pamięć. - Pamiętam jak wynosili go na noszach, robili mu sztuczne oddychanie i dawali mleko do picia – wspomina Bogumił Piskorz.

Wypadkowi uległ Stanisław Palutka, który w rozdzielni pracował jedynie dorywczo, na stałe zatrudniony był bowiem przez Spółdzielnię Inżynierską z Bydgoszczy, budującą mosty na kanale Warta-Gopło (i również zalegającą elektrowni z opłatami za prąd).

Hieronim Piskorz zachował pisma, w których opisywał przełożonym przebieg wypadku. Wynika z nich, że „O godz. 14.30 przy otwartych drzwiach, w mojej obecności rozpoczął (Stanisław Palutka – dop. red.) zamiatanie środkowego ganku rozdzielni, otrzymując dokładną instrukcję o niebezpieczeństwie śmierci, dlaczego używa się krótką ręczną szczotkę itp. W czasie zamiatania zajrzał do kanału, następnie zapominając, że nad głową jest barierka bezpieczeństwa, unosząc się gwałtownie uderzył głową. Na skutek przelęknięcia zatrzepotał rękoma i - trzymając w prawej ręce krótką szczotkę - zaczepił szyny zbiorcze 15 kV odpływ na PKP.”

Po zastosowaniu sztucznego oddychania porażony pracownik odzyskał przytomność i został zabrany przez pogotowie. Lekarz stwierdził, że nic poważnego mu się nie stało.Wy padek powyższy miał ten skutek, że Hieronim Piskorz wystąpił do zwierzchności o lepsze zabezpieczenie komór wysokiego napięcia poprzez założenie specjalnych siatek.

Dyżurny ruchu Stanisław Palutka

Niemal równo cztery lata po tym zdarzeniu 25-letni Stanisław Palutka (fot. nr 5) podjął pracę w konińskiej kopalni, gdzie z prądem nie miał już, na szczęście, do czynienia. Początkowo został przyjęty do kopalnianej straży pożarnej, był też – po zaliczeniu stosownego kursu – ratownikiem górniczym w latach 1953-59. Po siedmiu latach pracy został zwrotniczym na polu pierwszym odkrywki Gosławice, a rok później – nastawniczym. Po zaliczeniu egzaminu na zakończeniu kursu dyżurnych ruchu w Katowicach w 1962 r. został dyżurnym ruchu.

Kopalni zawdzięczał mieszkanie w bloku przy ulicy Kotłowej, do którego wprowadził się w 1954 r. (ponieważ podwórko tego bloku znajduje się za domem przy ulicy Kolejowej, w którym spędziłem dzieciństwo, Stanisława Palutkę i jego rodzinę znałem od zawsze). Kiedy w 1980 r. przyznawano mu odznakę „Zasłużony pracownik KWB Konin” napisano w opinii: „jeden z najlepszych dyżurnych ruchu w kopalni; na wyróżnienie za dobrą pracę zasłużył przy organizacji ruchu kolejowego odkrywek Kazimierz i Jóźwin”. W 1982 r. odszedł na emeryturę.

Rozbiórka

Rozdzielnia wysokiego napięcia na Glince została rozebrana w 1969 roku, by ustąpić miejsca dwóm blokom mieszkalnym nr 34 i 36 przy ówczesnej ulicy XX-lecia PRL (dzisiaj kardynała Stefana Wyszyńskiego). Zastąpiła ją nowa rozdzielnia przy ulicy Torowej, do której przeszedł również Hieronim Piskorz. Na emeryturę odszedł dziesięć lat później. Przeprowadził się niedaleko, bo do bloku po drugiej stronie ulicy Przyjaźni. Jego synowie, z którymi rozmawiałem, wspominają lata spędzone w mieszkaniu służbowym przy rozdzielni jak pobyt w raju utraconym.

- Nasze pierwsze kroki rano to bieg nad Wartę – opowiada Zbigniew Piskorz. - Wtedy inaczej pachniało powietrze, a woda była czysta. – Z domu widzieliśmy zabudowania Kurowa, a w oddali stary Konin – dodaje Bogumił. – Tam, gdzie dzisiaj stoją wieżowce przy skarpie amfiteatru, rosły kartofle majątku glinieckiego. Pamiętam jak w latach pięćdziesiątych stała tam tabliczka z napisem: „Uwaga! Ognisko stonki!”.

FUGO i orkiestra

Choć Bogumił Piskorz nigdy nie pracował w kopalni, przez dużą część swojego życia w taki czy inny sposób wciąż miał z nią do czynienia. Zaczęło się od Zawodowej Szkoły Górniczej, którą ukończył razem z pierwszym rocznikiem z lat 1959-62. Wtedy też zaczęło się jego muzykowanie w kawiarni Domu Młodego Górnika, miał bowiem za sobą sześć klas szkoły muzycznej i łatwość gry na różnych instrumentach.

- Zaszedłem tam (to mógł być rok gdzieś 1960), bo usłyszałem, że coś się dzieje muzycznego, a profesor Wesołowski mnie złapał i mówi, że za miesiąc orkiestra KWB ma występ na Dzień Górnika, a brakuje kontrabasu. Czy ja bym się zgodził? Zrobił mi krótką lekcję, gdzie jest struna g, gdzie d, a gdzie e, dostałem kontrabas do domu i przez miesiąc się przygotowałem. Potem zaczęli mnie brać do zespołu i tak się zaczęło z tym kontrabasem na początek.

W tym samym roku, kiedy wyburzono rozdzielnię, Bogumił Piskorz podjął pracę w Konińskich Zakładach Naprawczych (KZN), które kilka lat później zmieniły nazwę na Fabrykę Urządzeń Górnictwa Odkrywkowego (FUGO). - Z kopalnią miałem tyle wspólnego, że jeździłem na tak zwane odbiory prac elektrycznych, które były wykonywane przez nasz zakład w ramach remontów koparek.

Przez cały ten czas Bogumił Piskorz grywał w Orkiestrze Dętej KWB, ale tylko dorywczo, dopiero po przejściu na emeryturę w 2002 roku związał się z nią na stałe. Przez dwanaście lat grał w niej na instrumentach perkusyjnych i rozstał się z zespołem po jego reorganizacji pod koniec ubiegłego roku.

Robert Olejnik

Od autora: Jeśli ktoś ma zdjęcia, na których jest rozdzielnia na Glince, proszę o kontakt e-mail: r.olejnik@redakcja.lm.pl lub tel. 730-000-130.

strona 5 z 5
Stąd płynął prąd na odkrywkę
Stąd płynął prąd na odkrywkę
Stąd płynął prąd na odkrywkę
Stąd płynął prąd na odkrywkę
Stąd płynął prąd na odkrywkę
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole