Skocz do zawartości

Prześlij nam swoje filmy, zdjęcia czy tekst. Bądź częścią naszego zespołu. Kliknij tutaj!

LM.plWiadomościStąd płynął prąd na odkrywkę

Stąd płynął prąd na odkrywkę

Z HISTORII KONIŃSKIEJ KOPALNI

Dodano: , Żródło: Kurier Koniński
Stąd płynął prąd na odkrywkę

 - Dużej pomocy udzielił Piskorz, który za Niemców pracował w rozdzielni w Morzysławiu – można przeczytać we wspomnieniach Antoniego Szulczyńskiego o uruchamianiu kopalni węgla brunatnego w 1945 r. O tym, kim był ów Piskorz i jak ważna była dla odkrywki rozdzielnia wysokiego napięcia, którą Niemcy wybudowali po doprowadzeniu do Konina zasilania z elektrowni we Włocławku, jest właśnie ta publikacja



 

- Ja ci wszystko opowiem i pokażę, gdzie stała rozdzielnia, bo bardzo dużo pamiętam – usłyszałem podczas pierwszej rozmowy telefonicznej z Bogumiłem Piskorzem – ale najpierw jedź do Pawła, mojego najmłodszego brata. On ma wszystkie dokumenty - poradził. Efekty tego spotkania przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Okazało się bowiem, że Hieronim Piskorz skrupulatnie gromadził dokumenty z pierwszych powojennych lat funkcjonowania rozdzielni, których próżno szukać nawet w kopalnianych archiwach, a synowie przechowali je do dzisiaj. Przy okazji dowiedziałem się też, że Michalina Olejnik, matka mojego dziadka Adama, i Józefa Piskorz, matka Hieronima, były rodzonymi siostrami, a ich panieńskie nazwisko brzmiało: Rachota.

Z cukrowni do rozdzielni

Z dokumentów udostępnionych mi przez Pawła Piskorza wynika, że jego ojciec został pracownikiem rozdzielni 20 sierpnia 1944 r. Zatrudniła go firma Elektrizitätwerke Wartheland GmbH (Zakłady Energetyczne Kraju Warty spółka z ograniczoną odpowiedzialnością) Elwag w Poznaniu, a więc tam sama, która do czerwca 1942 roku, zanim powołano do życia firmę Brawag, budowała odkrywkę w Morzysławiu. Podobnie jak to było w przypadku części polskich pracowników kopalni – między innymi Szczepana Różańskiego, Antoniego Szulczyńskiego czy Wacława Waszaka - również Hieronima Piskorza Niemcy wypatrzyli w Cukrowni Gosławice. Zaangażowano go jako dyżurnego w rozdzielni wysokiego napięcia, ponieważ przed laty - równolegle z  nauką zawodu ślusarza w Fabryce Maszyn Rolniczych Zygmunta Włodarczyka w Koninie – ukończył trzyletni kurs zawodowy dla elektromonterów.

Przed wojną aż cztery lata spędził Hieronim Piskorz w wojsku (dwa lata jako kapral nadterminowy), a kiedy miał już wracać do cywila, wybuchła wojna. Kampanię wrześniową zakończył pod Lwowem, skąd pieszo wrócił do rodzinnego domu w Niesłuszu. W 1940 roku podjął pracę w Cukrowni Gosławice, gdzie poznał Pawła Błażejewskiego i jego córkę Wandę, kiedy przynosiła ojcu do pracy obiady. Po roku wzięli ślub. Kiedy Niemcy wysłali Hieronima Piskorza do rozdzielni na Glince, opuścił dom teściów i przeniósł się z rodziną - powiększoną o dwóch synów: Bogumiła i Zbigniewa – do rodziców.

Żeby nie zastrzelił

W styczniu 1945 r. na wieść o zbliżaniu się Armii Czerwonej Niemcy zaczęli przygotowania do ewakuacji. Kierownik rozdzielni przekazał Hieronimowi Piskorzowi pieczę nad budynkiem i jego infrastrukturą. – Ojciec opowiadał, że przez cały ten czas bał się, żeby w tym chaosie, kiedy wszyscy naprędce się pakowali i biegali podenerwowani, Niemiec nie chwycił za karabin, służący pilnującemu rozdzielni strażnikowi, i go nie zastrzelił – wspomina Zbigniew Piskorz. – Ale wszystko skończyło się dobrze.

Po wyzwoleniu rozdzielnia, podobnie jak kopalnia, została podporządkowana Wydziałowi Przemysłu Starostwa Powiatowego w Koninie. Hieronim Piskorz został jej kierownikiem i wprowadził się z rodziną do znajdującego się tam służbowego mieszkania. - Mieszkanie zajmowało mniej więcej jedną czwartą budynku rozdzielni od jego wschodniej strony – pamięta Bogumił Piskorz. – Na parterze, oprócz dyżurki, znajdowała się tylko wielka kuchnia i przedpokój, a na piętrze dwa również sporych rozmiarów pokoje. Pomieszczenia były bardzo wysokie, bo mierzyły ponad trzy metry. Wyżej wchodziło się na wielki strych, który rozciągał się również nad częścią energetyczną budynku.

Pozostała tuja

Za głównym gmachem rozdzielni znajdowały się transformatory, które redukowały dostarczane z Włocławskiej Elektrowni Okręgowej napięcie 30 kV na odpowiednie do potrzeb odbiorców, oraz zabudowania gospodarcze. Do kopalni linia energetyczna biegła wzdłuż dzisiejszej ulicy Wyszyńskiego i kończyła się rozdzielnią niskiego napięcia, która znajdowała się przy warsztacie, stojącym w pobliżu dzisiejszej lokalizacji pomnika kardynała Stefana Wyszyńskiego. – Oprócz rozdzielni powstała tutaj również prostownia – pamięta Czesław Jankowski, który w połowie 1943 r. został tam przeniesiony z glinieckiego ogrodu i został przez Niemców przyuczony do zawodu elektryka.

Stąd płynął prąd na odkrywkę
Stąd płynął prąd na odkrywkę
Stąd płynął prąd na odkrywkę
Stąd płynął prąd na odkrywkę
Stąd płynął prąd na odkrywkę
Potwierdzenie
Proszę zaznaczyć powyższe pole